czwartek, 26 marca 2009

Gumisie, a kwestia Tekken: Dark Resurrection oraz Street Fighter IV


Nigdy w grach typu 'bijatyka' nie lubiłem stworów typu szczury, misie, pandy, psy, kangury, czy jeżozwierze. Ponieważ dobre bijatyki powstają u Azjatów, to często takich kwiatów jest gęsto (patrz Tekkeny). Cieszę się, że twórcy Street Fighter IV nie wpadli w ten nurt.

Zawsze lubiłem za to postacie 'specjalizowane' jak Steve Fox. Kiedyś, jeszcze na PSX (kiedy to było?), była taka gra, gdzie kolo cały czas łapy trzymał w kieszeniach i nawalał nogami (bijatyka chodzona). Nie muszę pewnie dodawać, że to wszystko w stylu TaekWonDoo. Jest on domeną używających w bijatykach nóg, tak jak wojownicy nie używający nóg są zwykle bokserami (piszę o tych przypadkach, które znam). Ja sam najbardziej w Tekkenie najbardziej lubię takich właśnie kombatantów. O ile w Tekken II, Beak Doo San był postacią grywalną średnio (w ogóle był to Tekken wolny, żeby nie powiedzieć korespondencyjny) Ja jednak zawsze chciałem dopiero, gdy był odblokowany (bo był postacią nie dostępną w standardowym zestawie), tak teraz w T:DR zdaje się być sprawniejszy od swojego ucznia, który w trzeciej odsłonie serii był moją ulubioną postacią. W SF IV będzie Barlog, który radzi sobie świetnie jeszcze od czasów 2. Wprowadza też czysto polski akcent, czyli strzał 'z bachy'. Pod tym względem Steve Fox stara się się być być chyba większym gentlemanem, bo nie jest to u niego prosta alternatywa dla ataku nogą.

Jeszcze nie lubię pomieszania postaci strzelających i klepiących. Pierwszy typ bijatyk (na jakich się wychowałem), to ten pierwszy - seria Street Fighter, Mortal Kombat, cała wuchta ciosów opartych na tym, że coś leci w kierunku przeciwnika. Druga paka, to były takie bijatyki, gdzie tylko rzetelnie 'full contact' wchodziło w grę (Virtua Fighter). W T:DR nikt nie strzela poza uskrzydloną wersją Jina Kazamy (Evil Jin). Jego strzelanie wzrokiem pasuje do reszty repertuaru, jak tytuł Najbardziej skutecznego Wizjonera Ekonomii Roku 2008 do naszego aktualnego prezesa NBP.

Jeszcze kwestia bossów i poziomu trudności. Mucisz kolesia ponad minutę i zostaje takiemu góra 10% energii, a ten podbiega i sprzedaje twojemu gostkowi lampę odbierającą 70% życia. Jeszcze pół biedy jak podbiega, a nie strzela niezapowiedziany z drugiego końca areny. Pierwszą taką zaskoczkę miałem w okolicach drugiej polowy podstawówki w grze BARBARIAN. Napociłem się, żeby przejść paru gości rozczłonkowując ich mieczem (Soul Edge nie był pierwszym mordobiciem z bronią), a w finale, wyskoczył jakiś mag, strzelił dwie kulki i już mnie nie było (zanim się nawet dobrze zorientowałem, że mnie klepią). To samo w T:DR. Tłukę tego Jinpachi'ego, a ten fagas mi się ostrzeliwuje, albo sprzedaje piąchy, za 50%.energii. Piąchy jednak pasują do całości, a boss musi być boss.

Tylko czekam na Street Fighter IV [www.sfiv.xt.pl]. Wielkie nadzieje pokładam w tej produkcji i mam nadzieję, że nie rozczaruję się ani trochę. Tak długo nie było na blaszaku dobrej bijatyki, że wierzę, że CAPCOM nie pokpi sprawy i wersja na PC, będzie co najmniej tak dobra jak te teraz opisywane (X360, PS3). Ich inny port na PC - kolejne. Jeden ktoś w gazecie o grach napisał, że nadchodzi nowy król bijatyk na PC. Nie będzie mu trudno przy absolutnym braku konkurencji.. Kwon Ho to ostatni wynalazek na blaszaka, który jakoś przykuł moją uwagę (szkoda, że zakończyli żywot jego serwerów), Guilty Gear XX Reload trudno uznać za konkurencję dla SF4, bo zostało przygotowane jak by było romem do emulatora – trudno to nazwać 'wersją PC. Wreszcie na PC, też będzie można pograć jak za dawnych lat podstawówki, kiedy SEGA Megadrive była rzadko spotykaną w domach machiną i nie była tanią alternatywą do pogrania w Mortal Kombat III (ale dawała posiadaczom taką możliwość).

Suma sumarum, czekam na wielkie granie w SF4 na blaszaku (pad już tylko czeka), wspierając się niemałym graniem na PSP (głównie T: DR), ale też Daxter (gra typowo konsolowa – na blaszaki takich chyba nie robią). Gdy tylko dostanę w swoje łapy blaszakową wersję, to nie omieszkam zająć stanowiska w sprawie moich odczuć i pierwszych wrażeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz