czwartek, 16 lipca 2009

Europarlament

1. Łóżko z karetki transportowej - Mam nadzieję, że niewielu z was jechało ambulansem pogotowia ratunkowego w charakterze leżącego pacjenta. Nosze są masakrycznie krótkie. Pomijam, że wystają i drętwieją łydki. Oczywiście, wszystko da się przeleżeć, ale kilkanaście centymetrymetrów więcej by nie zaszkodziło. Tym bardziej, że nie spędza się na nim kilku minut. Może dłuższe nosze spowodowałyby niedomykanie się karetkowych drzwi. Na bank jakieś wytłumaczenie się znajdzie, ale ja jestem za rozwiązaniami dla ludzi. Szerokość tego łóżka, to osoby temat. Można się fajnie rozpychać, rzucać na boki i tylko trzeba uważać, żeby się nie zgubić na tych areałach.

2. Wybory do europarlamentu - Polacy zjednoczeni w drodze do wspólnego celu, żadnych podziałów, żadnych rozbieżności. Rozłożymy Unię na łopatki. Pokażemy wspaniałą frekfencję oraz zainteresowanie tematem. Pewnikiem dostaniemy dodatkowe miejsca w europarlamencie. Nasi politcy o to zadbają. Już się z dużym wyprzedzeniem do wszystkiego przygotowali, nic nie robią na ostatnią chwilę, są zwarci i przygotowani. Strach się bać co z tego wyniknie. Moglibyśmy udawać, że nie wiemy co z tego jeszcze może wypłynąć, ale dobrze wiemy, że wyniknie jedno wielkie nic. Wszystko szybko wróci do normalnego trybu i czekamy do kolejnych wyborów.

3. Spadł samolot linii Air France - Coraz mniej dziwię się swojej antypatii do transportu lotniczego. Zastanawiam się wielokrotnie skąd u mnie awersja do podróży lotniczych w 21 wieku. Każdy mający odrobinę oleju w głowie powinien zaakceptować fakt, iż to najbezpieczniejszy środek transportu, ale jakoś nie potrafię sobie tego przetłumaczyć.

4. Nie żyje Michael Jackson - Niekoronowany król muzyki pop. Nie jest to wesola wiadomość, ale pozostaje się tylko z zaistniałą sytuacją pogodzić i czekać na wysyp składanek i wszelkich kolekcji 'The Best of ...'. Można jeszcze utwierdzać się w przekonaniu, że Michael zaszyl się z Elvisem i wrócą w glorii, ale średni iloraz inteligencji (choć może nie za wysoki) pozwala myśleć, że wiekszość fanów wykaże się względnym rozsądkiem i zaakceptuje bieżący stan rzeczy. Słyszałem, że mają się produkować nowe wersje teledysków i inne pośmiertne produkcje. Jeżeli będzie to robione z rozwagą i umiarem, to jeszcze coś z tego może wyjść. Trzeba jednak być czujnym, bo linia jest cieńka i łatwo będzie wpaść w nurt tworzenia byle badziewia pod marką Michaela, czego fani pewnie by nie chcieli.

5. Korea Pn. znów robi próby nuklearne - Za grosz nie mają instynktu samozachowawczego. Jedynie kogoś tym rozjuszą i dostaną po uszach. Chiny i Rosja w panikę z powodu tych działań nie wpadną. Jedynie USA może się tym wzruszyć i będzie ich wyzwalać (najprawdopodobniej z naszym szumnym udziałem). Znów obędzie się bez ofiar w ludności cywilnej. Wszystko gładko, sprawnie i z dobrego serca. My znów z tego będziemy mieć same profity - jak przy okazji pokojowej misji okupacyjnej w Iraku - szyby naftowe, modernizacja armii i oddany sojusznik, albo z okazji inratnego offsetu przy zakupie samolotów F-16.

czwartek, 2 lipca 2009



'NecroVision' – czyli Polak potrafi. Oprawa graficzna na bardzo wysokim poziomie. Moim zdaniem nic jej nie brakuje, choć muszę przyznać, że na światowych standardach się nie znam. Porównując jednak z pozycjami, które są mi znane, które lubię, które mogę traktować jako punkt odniesienia, to stwierdzam, że źle nie jest. Strona audio też dopracowana. Samej grywalności też nic nie brakuje. Jakoś niczym mnie nie powaliła (rewolucyjnych rozwiązań nie stwierdziłem), ale to kawał dobrego rzemiosła. Cieszy fakt, że skończyły się czasy, gdy inaczej traktowaliśmy gry polskie. Przyszedł taki okres, że recenzenci nie muszą się wstydzić za wynalazki typu 'Maluch Racer'. Polskie gry stają do konkurencji z największymi światowymi hitami i dają sobie radę. Warto wymienić gry takie jak 'Wiedźmin', 'PainKiller', 'Call of Jurez', czy jego

'Advent Rising' – pełna wersja dołączona do CD-Action SPEC 1/2009. Zapowiadała się ciekawie, ale po uruchomieniu trzeba gdzieś dolecieć jakąś kosmiczną kupą złomu, którą nie potrafię sterować. Miało być TPP, a tu jakiś niesterowny kosmiczny batyskaf. Znów plany na granie padem z kanapy musiały iść w odstawkę.

'Puzzle Quest – Challenge of the Warlords' – dobrze zrobiona gra. Nie trzeba nowych kart graficznych, żeby sobie dobrze pograć – nie ujmuję nic grze 'Devil May Cry 4', bo jest zacna, ale bardzo ważny jest dobry pomysł, bo vertex shaderami gry się nie zrobi (choć niektóry autorzy gier otrafią zrobić z nich spory użytek). Autorzy PQ taki pomysł mieli i świetnie go wykorzystali. Duża grywalność, dopracowana grafika 2D (dobrze, że autorzy nie próbowali tego oprawiać w jakieś dziwne fajerwerki). W takcie oczekiwania na Street Fighter IV, nie rozmarzam się o upadku wszelkich technologii 3D – są gry, gdzie to pasuje. Pozytywne udźwiękowienie, które stanowi miłe tło gry plus cena 20 PLN = dobra gra. Już wydana jest druga część 'Puzzle Quest: Galactrix'. Według mnie, z jednej strony lepsza, z drugiej gorsza (ale frazes). Jak sklasyfikować tego typu gry? Logiczne? Logiczno-zręcznościowe? Ja najwyżej w tym sorcie stawiam 'World of Goo', który jest dla mnie absolutnym hitem. Taką grę, to człowiek kupuje bez żalu (20 PLN). Najbardziej bolą wielkie hiciory, które kosztują powyżej 50 PLN, a są nudne i rozczarowujące jak.

'Kyodai' – kolejna gra logiczna. Tym razem darmowa (20 zeta też samo drogą nie chodzi). O grafice pisać nie będę się rozpisywać, bo nie o to w tej w tej grze chodzi, ale nie jest zła i nie przeszkadza w rozgrywce. Klocki są wyraźne i nie ma problemu z ich identyfikacją. Muzyka po chwili zaczęła mnie męczyć, ale z wyłączeniem nie ma problemu. Wyłączyć zawsze łatwiej. Jak ktoś chce może sobie w tle puścić coś ze swojej kolekcji mp3. Dwa wynalazki podobają mi się szczególnie. Pauza i przywracanie ustawień fabrycznych.- niby nie są to nowe wynalazki, ale dobrze zrealizowane i na swoim miejscu. W samej grze chodzi o to, żeby jak najszybciej dobrać klocki w pary. Pauza zatrzymuje upływ czasu, ale też ukrywa planszę dzięki czemu nie pozwala na oszukiwanie. Przywracanie ustawień fabrycznych pozwala na powrót do początkowych ustawień rozgrywki, które można niezamierzenie 'popsuć' zmieniając wuchtę dostępnych opcji – bardzo rozbudowane możliwości konfiguracyjne. Klasyczny schemat, zaangażowana realizacja, za darmo, Jedynie tej monotonnej melodii mógłbym coś zarzucić. Kolejny darmoszczak, na blaszaka, który utwierdza w przekonaniu, że nie inwestując nawet złotówki można legalnie i godnie pograć.

środa, 20 maja 2009

Koło zapasowe



Lekarzy ucieka mniej coraz z kraju – podaje Wirtualna Polska za Przekrojem. Nie wiem co ich powstrzymuję, ale dobrze, że coś takiego jest. Polska służba zdrowia i tak ma wystarczająco problemów, Emigracja lekarzy jest nam potrzebna, jak powrót tandemu Giertych/Lepper. Miejmy nadzieje, że wpłynie to pozytywnie na naszą służbę zdrowia. Oczywiście, jeszcze sporo jest do dopracowania. Po co umówić chorego na 14:30. Lepiej na 12:30 – niech kwitnie na korytarzu. Co ma lepszego do roboty. Będzie sobie mógł pobyć w ciszy i dobrze wentylowanym pomieszczeniu posiedzieć. Na szczęcie dobrzy ludzie wykombinowali mi wózek rehabilitacyjny (1000 krotne podziękowania dla mojej kuzynki Mirki i klątwa na NFZ). Składany wózek zwiększy moją mobilność do nie spotykanych obecnie dla mnie obszarów. Będę jeździł, zwiedzał i robił zakupy. W przyszły weekend pewnikiem pojedziemy do King Kross Marcelin, albo gdzieś gdzie można przemieścić się na wózku i gdzie jest market RTV/AGD. Mam tylko nadzieję, że na drodze do realizacji tego planu nie staną kolejne schody – w tym te najzwyklejsze. W naszym kraju wszystko zrobione pod niepełnosprawnych na wózkach. Najlepszym przykładem jest moje miejsce pracy – o ile są windy i inne gadżety, to dostać się do budynku, to trzeba pokombinować. Jest wjazd dla wózków od wejścia dla pracowników, ale główne wejście, to jak podejście na Czomolungmę od najtrudniejszej ściany.

Donieśli na proboszcza. W Wągrowcu (miasto samobójców – jak twierdzi jedna znana nam mieszkanka tej metropolii). Wierni chcą odwołania duszpasterza, bo jest sodomitą, a oni są wzorami cnót i nie chcą, żeby przedstawicielem zgromadzenia była taka czarna owca. Nikt nie przedstawia żadnych konkretów. Proboszcz się broni. Wierni go chcą odwołać. Brak jakiś faktów, które by coś do sprawy wnosiły. Historia jak z komedii naszych południowych sąsiadów, ale takich teraz nie brakuje.

Madonna spadła z konia. Gdzieś tam w Nowym Jorku, z daleka od naszych realiów. Konia spłoszyli natrętni fotografowie, którzy pewnikiem za to jakoś bekną, Ja w sumie też bym nie chciał, żeby mi ktoś pod wierzchowca się pchał. Mając tyle kasy co te wszystkie gwiazdy próbowałbym zorganizować sobie więcej prywatności. Jak podaje internetowy serwis, w 2005 nasza gwiazda na koniku złamała 3 żebra, rękę i obojczyk. Co pech, to pech. Nawet się spokojnie nie można przejechać.

W Kancelarii Prezydenta ktoś ma problem z alkoholem – zauważa poseł Palikot (były minister do spraw kremacji zwierząt).. Wnosi to po fakcie, iż ktoś tam zamawia hurtowe ilości małych wódeczek (takich jak w hotelowych lodówkach). W dwa miesiące na takie alkohole poszło prawie 3000 PLN. Nie wiem, czy z tych małych lepiej komuś smakuje, ale normalnie byłoby chyba taniej. Oczywiście, za cudze, to hulaj dusza. Poczucia humoru im nie brakuje,Oby nam nie zabrakło cierpliwości.

W telewizji Giertych – ogarnia mnie przerażenie. Kto to bydle na wizję wpuścił? Czy naród w ostatnich wyborach nie dał wyrazu dezaprobaty temu procederowi? Wybory się chyba jakieś zbliżają, bo ta banda już się wokół kamer rozstawia. Niedługo pojawi się drugi wiceminister – razem będą nie do wybujania. Te asy to mają wyczucie chwili. Już staje mi przed oczami wielki powrót tandemu wiceministrów z IV RP. .To się zawsze tak zaczyna. Trochę się pokręca we 'Wiadomościach'. Niby tylko by coś skomentowali, niby tylko sobie będą kandydować, niby tylko na minutkę, a po chwili już siedzą nam na męce. Tak całe pół kadencji nas wymęczą, nim naród znów pokaże im środkowy palec. Górnicy już palą opony. Ci potrafią walczyć o swoje.

Na drogach, to już hulaj dusza – bo to Polska właśnie. Wyprzedzanie na trzeciego, przekraczanie ograniczenia prędkości. Podwójna ciągła traktowana jako żart służby drogowej, która ją namalowała. To wszystko przyprawione niezwykłą pomysłowością innych współużytkowników jezdni. Cierpliwość też mamy wrodzoną (czas, który mija od włączenia się zielonych świateł do usłyszenia klaksonu mógłby zostać uwzględniony w układzie jednostek SI jako najkrótszy kwant czasu), Same cechy, które predysponują nas do bycia dobrymi kierowcami – Kubica licencję FIA dostał pewnikiem za narodowość.

piątek, 17 kwietnia 2009

Pozytywy


Nieszczęścia chodzą grupami? Kiedy chorowałem kilka lat temu, to było tsunami i ogólnie inna dołująca lipa. Teraz jakieś pożary i trzęsienia ziemi dołujące w Italii. Co zrobić? Szukać pozytywów, gdzie się da. Może nie być lekko, ale trzeba próbować. Nie jest chyba dobrym miejscem na te poszukiwania telewizor, choć dziś rano zaskoczyli mnie pozytywnie – w publicznej telewizji był jakiś ekspert, który namawiał do pozytywnego myślenia.

Wymarcie rodu Habsburgów
- Habsburgowie
- Wymarcie Habsburgów

Jeżeli w kontekście tych artykułów (szczególnie tego drugiego) przyjrzymy się serialowi 'Moda Na Sukces', to on nie ma logicznej racji bytu, bo tam nie istnieje takie coś jak zewnętrzna pula genów. Przez tyle lat nagrywania i emisji scenarzysta powinien wytłumić kolejne pokolenia, a oni (na złość chyba) się dobrze mają mimo, że tam się rodzą dzieci ze związków, które trudno opisać pod kątem pokrewieństwa. To jest pozytyw – oni się muszą wykończyć.

Prezydent Rosji robi imprezę dla ichniejszej gwiazdy estrady. Ci to sobie żyją. Szampany i kawior (choć bym i tak kawioru nie ruszył, to myślę, że byłoby w czym wybierać). Maryla Rodowicz chyba nie liczy na zaproszenie od Kaczyńskiego. Kolejna pozytywna informacja – docenili zasłużoną piosenkarkę.

W telewizji chałwa, kontra kuchnia molekularna. Jakoś te molekularne wynalazki nie wytrzymują konkurencji. Jakoś wędzona makrela bardziej do mnie przemawia niż te gluty, które wyglądają jak rekwizyty do serialu 'Power Rangers'. W ogóle już zaczynają przesadzać z tymi wynalazkami. Przecie to się nie da jeść już nieraz. Pozytywne jest to, że jest wybór, Możesz zjeść molekularnego glutka, albo chałwę.

Zmiana głównego tematu – 'Jak przyciągnąć miłość?'. Okazuje się, że potrzebny jest 'coach'. Bez tej persony ani rusz. To cud, że się ożeniłem chyba. Moja lepsza połowa chyba też nie wiedziała o tym nowym wymaganiu i to nas uratowało. To zdecydowanie mogę zaliczyć na plus. Niewiedza okazała się błogosławieństwem. Pozytyw (i to wielki) – jestem żonaty i daliśmy radę bez tego kogoś.

Z ciekawszych newsów wyczytałem (na Onecie), że somalijscy piraci chcą skarżyć Republikę Federalną Niemiec. Niby ich Niemcy zatrzymali, a oni tylko zbierali bursztyny. Ludzie mają tupet. Powstanie jeszcze stereotyp, że Somalijczyk, to pewnikiem pirat. Pozytyw widzę taki, że zawsze można coś wykombinować – łapią Cię jako pirata, a ty ich do sądu za oszczerstwo.

Jeszcze kwestia alimentów Ludwika Dorna. W dobie kryzysu i recesji, sprawa w naszym kraju okazuje się być kluczowa. Jarosław Kaczyński (gdy był premierem) postanowił wypomnieć Ludwikowi Dornowi, że uchyla się od ich płacenia. Wzorem piratów, Dorn postanowił odwołać się do wymiaru sprawiedliwości Niech krótki beknie za obgadywanie. Sąd zadecydował, że Kaczyński musi Dorna przeprosić i wpłacić jakieś pieniądze na jakiś społeczny cel.. Nawet prezydent poczuł się zobowiązany zająć stanowisko – wyrok sądu jest dziwny. Ciekawa opinia. Jestem ciekawy, czy oni się kiedyś, za swoją robotę wezmą. Pewnie nie, ale ciekawy mogę sobie przecież być. Pozytywny wyrok sądu (dla Dorna) jest nagrodą dla całego narodu.

Natomiast Japończycy wynaleźli materiał, który pozwala na kamuflaż w stylu Predatora – Ci to się obijają. My za to mamy swojego Dorna i jego alimenty. Kamuflować się nie będziemy, bo się nie mamy czego wstydzić. Oni pewnie mają i się muszą ukrywać. My w tym czasie możemy się zająć sprawami naprawdę istotnymi. Na to wszystko jeszcze suka Saba, która ostatnio zniknęła z życia publicznego. Należy się suce odrobina pozytywnej prywatności. Naród się cieszy.

wtorek, 14 kwietnia 2009

Nie jestem w tej chwili w stanie ...







... odpowiedzieć na to pytanie. Komisja śledcza – piękna sprawa. Siedzą sobie dostojnicy i zadają pytania jak na maturze ustnej z polskiego. Po trzech latach, pytają modela czy ona miała świeże skarpety. Czy to wszystko musi być w telewizji? Może musi skoro jest, ale mi się oni podobają raczej słabo. Nic oni nowego oni do naszego życia nie wnoszą, a można by jakiś dobry dokument w tym czasie puścić (dobrych filmów od nich nie wymagam, bo to nie do końca realne).

Na alternatywnych kanałach mr. T próbuje opchnąć jakiś szybkowar – dobrze, że swoich życiowych planów nie łączyłem nigdy z show-businessem. Może on nie żałuje i tego mu życzę, ale już 'A Team', to nie było 'Twin Peaks', a teraz ten piekarnik w telezakupach. Nic to – jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Między tymi dziadami (nie wiadomo skąd ich biorą – czy to jakieś dawne 'gwiazdy' amerykańskich audycji telewizyjnych), którzy podniecają się faktem, że można zmiksować marchewkę. Nawet Borewicz już się nie nazywa Borewicz tylko Malanowski..Może też ma naładowane w papierach i się teraz boi o dalszą karierę medialną. IPN nie śpi. Za to generał Hermaszewski nazywa się po staremu, bo ostatnio pokazywał się w mediach. Wypowiadał się w kontekście podróży na Marsa. Mi się tam przeprowadzać nie chcę, ale straszą, że prędzej, czy później, to będzie trzeba.





Wielkopiątkowe urodziny u sąsiadów dały się odczuć głównie Monice (bo to ona śpi w pokoju sąsiadującym z jaskinią, gdzie odbywała się impreza) i to jej sen był narażony był na ich , ale jak na swoje możliwości, to zachowywali się jak wzorcowi sąsiedzi (no może przesadziłem). Dziękować, że się impreza (lub dyskusja jakaś) nie przeniosła na korytarz, bo się wyspać byłoby trudniej, a to piątek akurat.

Może dobry film człowieka uratuje. Na szczęście, mamy trochę nowych pozycji zdobytych u dobrych ludzi (jeszcze dodatkowo nakarmili niesłychanie). Nad ranem obejrzałem (o 3:00 byłem już wyspany) polski film rezerwat. Myślałem, że to będzie komedia, al okazało się, że to kina prozy polskiego życia – jakaś kamienica, menelstwo i uzdolniony chłopiec. Piękne utwory muzyczne ubarwiające akcję filmu. Jak to w polskim kinie, zero wulgaryzmów i golizny. Na plus zaliczam filmowi role grane przez aktorów młodego pokolenia, czy jak ich tam nazwać. Widziałem gorsze polskie bidy. O takie nie trudno. Wszystko na głowę bije 'Ruchome Słowa' – film z pięknym wokalnym występem i tragicznym zakończeniem - jestem ciekawy, czy się ludzie pod kinem o bilety tłukli. Tłok musiał być ogromny. Fale tłumu napierające na kasę biletową

Drugi dzień świąt zszedł na wypoczynku (nie pamiętam, żebym się ostatnimi czasy przemęczał, więc dziwne, że potrafię wyizolować chwile wypoczynku). W niedzielę wielkanocną udało się nawet odwiedzić rodzinę (Mirkę, Macieja, Mateusza i Mieszka Osińskich) i porozmawiać trochę z ludźmi. Myszka też miała okazję zmienić otoczenie. Myślę, że dobrze nie siedzieć cały czas w chacie, ale co zrobisz – staramy się jak możemy. Pogadaliśmy, pojedliśmy i wymieniliśmy bieżące opinie. Jak dobrze kogoś takiego mieć. Jak byśmy mieszkali w Radomiu, to tyłek byłby zbity.

Lekarze mają kryzys gdzieś. Sprawa wygląda następująco. Przydałby nam (no może mi) się wózek. Najlepiej taki składany, który można by wrzucić do samochodu, a potem go wypakować i wozić Darka po różnych rejonach – wycieczki po zakładach pracy, zakupy w jakimś markecie RTV/AGD . Nie wiem jak udało mi się złamać malutki pałąk przy słuchawkach, które przed tą awarią były mega-wygodne, ale możliwe, że zaowocuje to też zakupem jakiejś gierki na PSP, bo to co mam już mi się otrzaskało. Niestety, próba umówienia się na prywatną wizytę do pani doktor skończyła się fiaskiem, bo ona nie ma blankietów na wózek, w ogóle mnie nie zna i musiałbym do niej przyjechać. Prywatna praktyka lekarska przyjazna pacjentowi. Z jednej strony to ona powinna chyb dbać o pacjenta (a właściwie klienta, bo to prywatna miała być wizyta), ale wolny rynek w tym kraju nie może znaleźć sobie właściwego miejsca w sektorze usług medycznych. Nic to, trza za wózkiem ciut poczekać – cierpliwość ponad wszystko.

środa, 8 kwietnia 2009

Co zrobisz?







Granie na blaszaku



O TC HAWX nie będę już pisał dużo, ale gra była przedstawiana (w raczej pozytywnym świetle) w stacji BBC - program 'Click'). Nie każdą grę tam pokazują, więc wnoszę, że producent/ wydawca ma jakieś wejścia i jest w trakcie zapewniania markentingowej otoczki produktowi.
Może warto wspomnieć o innym produkcie firmowanym nazwiskiem Tom Clancy. Chodzi o EndWar. Jest to RTS w next-genowym duchu. Nowatorskość tej gry objawia się tym, że do sterowana używa się głosu (oczywiście mikrofon zalecany). RTSy zawsze były siłą PC. No ale 'HALO WARS' ponoć nie mientkie. Konsole i na tym polu zagrożą blaszakowi, ale chyba jeszcze nie dziś w dużej skali. Jeżeli jednak Blizzard myśli, że od nich kupię STARCRAFT 2 w trzech częściach, to są w sporym błędzie. Poczekam na reedycję zbiorczą – wszystkie 3 moduły na jednym DVD za góra 50 PLN.



Na blaszaku nie jest najgorzej z wyścigami. Seria N4S mi zawsze jakoś podchodziła i dawała dużo rozrywki. Ostatnia część, nad którą spędziłem naprawdę dużo czasu to 'Hot Pursuit 2'. Było to jeszcze na studiach. O 'Undercover', to za bardzo się nie wypowiem, bo nawet wersji demo nie widziałem (wcale nie wypuścili takiej, żeby nie denerwować ewentualnych nabywców). Z filmików w sieci, które widziałem wnioskuję, że nie rozanieliłaby mnie raczej ta pozycja Co do 'Most Wanted', 'Carbon' oraz 'ProStreet', to już mogę zająć stanowisko, bo grałem w wersje demonstracyjne.W pierwszej kolejności o modelu jazdy. Mi najmniej odpowiada model z 'ProStreet', że niby w stronę realizmu. Osobiście jestem fanem bardziej zręcznościowego modelu jazdy i nigdy nie byłem fanem 'Porshe 2000' . Bardziej podchodzi mi model zaimplementowany w 'Carbon', albo lepiej w 'Most Wanted'. Atutem serii N4S zawsze były licencjonowane samochody – w omawianych odsłonach. Oprawa też mi się podoba. Ze względu na świeżość, najlepiej prezentuje się 'ProStreet', ale poprzednie odsłony jakoś nie odrzucają – jak dla mnie – jest znośnie, a nawet nieźle. Jest jeszcze Burnout Paradise Ultimate Box – demo prezentuje się zacnie. Grafika, jak na mój gust, całkiem, całkiem. Udźwiękowienie też mi odpowiada – zarówno efekty jak i muzyka prezentują odpowiedni poziom. Model jazdy w duchu zręcznościowym, ale bez przesady. Wielkie miasto i ciekawe pomysły.

To co mnie najczęściej niszczy w grach na PC, to sterowanie. Dlatego mam dobre myśli dotyczące portu SF4 na PC. Demo 'Devil May Cry 4' obsługuje pad i w ogóle 21 wiek. Brawo CAPCOM. To co wymyślili twórcy gry 'Watchmen' (tyle ile widzę z mającego mnie zachęcić, albo raczej zniechęcić, dema) to już szczyt Żeby przemieścić się jakimś cieniasem i sklepać innemu michę należałoby chyba skrypt napisać. Dante w DMC4 oklepuje szybko, bezstresowo i skutecznie (również bez pada – za pomocą klawiatury). Tylko nieliczne gry mają coś co nazwałbym przyjaznym sterowaniem, King's Bounty Legend steruje się myszką bez dodatkowych udziwnień. Podobnie HoM&M4 też nie sprawia mi problemów ze sterowaniem. Dlaczego tyle gier nie obsługuje pada? To bez sensu, ale co ja tam będę się z końmi kłócił. Z kanapy gra się wygodniej, ale też nie we wszystko i jaja już im teraz nie zniosę. W niektóre nawet nie miałbym koncepcji grać padem, ale niektóre wydają się do tego stworzone, ale trza grać przez kombinację - klawiatura + mysz. /jeszcze niedługo do wszystkiego będzie trzeba przepustnicy.

Dwa mocne tytuły widzę w sekcji gier 'z doskoku'. To co na blaszaku piękne, to fakt, że topy w tych kategoriach kosztują po 20, a nie 50 PLN (i to przy promocji – 'oddaj nerki, dostaniesz rabat 20 zł'). Tak więc absolutny nr 1 w tej kategorii dla mnie to 'World of Goo' – to się nazywa gra z pomysłem. Tak się właśnie rozwija świat gier – dobrymi pomysłami, a nie podkręcaniem wymagań sprzętowych. Gra jest nowatorska, dobrze zrealizowana i tania. Od gry nie wymagam dużo więcej. Fajna komiksowa grafika znakomicie pasująca do rozgrywki (gdyby te gluty były w 3D, to ja bym zadowolony nie był). Efekty dźwiękowe wcale nie rzuciły mi się w uszy (co zaliczam na plus). Muzyka natomiast trafiła do mnie bez reszty (całą ścieżkę można pobrać ze strony internetowej autorów). Całość oprawy kojarzy mi się się z twórczością Tima Burtona. Nie jest to może dokładnie to, ale jak mi się kojarzy, to już nic poradzę. Fajną grą jest też 'Puzzle Quest: Challenge of the Warlords'. To już nie jest coś tak nowatorskiego, ale trzyma podwyższony poziom wśród 'układanek' – dobra realizacja starego, sprawdzonego pomysłu.

Na koniec o tym co można za całkowitą darmochę, legalnie ściągnąć z sieci. Tutaj na pierwszym miejscu postawiłbym 'Psi Ops – Mindgate Conspiracy' – może trzeba ściągnąć duży plik, może gra już swoje lata ma, ale jak na darmową, to naprawdę dobra pozycja. Gra już może leciwa. Trackmania Nations Forever – kolejny pomysł, który ktoś głową wprowadził w rzycie i udostępnił za free. Grafa znośna – nie przeszkadza w grze, a grywalność ponadprzeciętna.

czwartek, 26 marca 2009

Gumisie, a kwestia Tekken: Dark Resurrection oraz Street Fighter IV


Nigdy w grach typu 'bijatyka' nie lubiłem stworów typu szczury, misie, pandy, psy, kangury, czy jeżozwierze. Ponieważ dobre bijatyki powstają u Azjatów, to często takich kwiatów jest gęsto (patrz Tekkeny). Cieszę się, że twórcy Street Fighter IV nie wpadli w ten nurt.

Zawsze lubiłem za to postacie 'specjalizowane' jak Steve Fox. Kiedyś, jeszcze na PSX (kiedy to było?), była taka gra, gdzie kolo cały czas łapy trzymał w kieszeniach i nawalał nogami (bijatyka chodzona). Nie muszę pewnie dodawać, że to wszystko w stylu TaekWonDoo. Jest on domeną używających w bijatykach nóg, tak jak wojownicy nie używający nóg są zwykle bokserami (piszę o tych przypadkach, które znam). Ja sam najbardziej w Tekkenie najbardziej lubię takich właśnie kombatantów. O ile w Tekken II, Beak Doo San był postacią grywalną średnio (w ogóle był to Tekken wolny, żeby nie powiedzieć korespondencyjny) Ja jednak zawsze chciałem dopiero, gdy był odblokowany (bo był postacią nie dostępną w standardowym zestawie), tak teraz w T:DR zdaje się być sprawniejszy od swojego ucznia, który w trzeciej odsłonie serii był moją ulubioną postacią. W SF IV będzie Barlog, który radzi sobie świetnie jeszcze od czasów 2. Wprowadza też czysto polski akcent, czyli strzał 'z bachy'. Pod tym względem Steve Fox stara się się być być chyba większym gentlemanem, bo nie jest to u niego prosta alternatywa dla ataku nogą.

Jeszcze nie lubię pomieszania postaci strzelających i klepiących. Pierwszy typ bijatyk (na jakich się wychowałem), to ten pierwszy - seria Street Fighter, Mortal Kombat, cała wuchta ciosów opartych na tym, że coś leci w kierunku przeciwnika. Druga paka, to były takie bijatyki, gdzie tylko rzetelnie 'full contact' wchodziło w grę (Virtua Fighter). W T:DR nikt nie strzela poza uskrzydloną wersją Jina Kazamy (Evil Jin). Jego strzelanie wzrokiem pasuje do reszty repertuaru, jak tytuł Najbardziej skutecznego Wizjonera Ekonomii Roku 2008 do naszego aktualnego prezesa NBP.

Jeszcze kwestia bossów i poziomu trudności. Mucisz kolesia ponad minutę i zostaje takiemu góra 10% energii, a ten podbiega i sprzedaje twojemu gostkowi lampę odbierającą 70% życia. Jeszcze pół biedy jak podbiega, a nie strzela niezapowiedziany z drugiego końca areny. Pierwszą taką zaskoczkę miałem w okolicach drugiej polowy podstawówki w grze BARBARIAN. Napociłem się, żeby przejść paru gości rozczłonkowując ich mieczem (Soul Edge nie był pierwszym mordobiciem z bronią), a w finale, wyskoczył jakiś mag, strzelił dwie kulki i już mnie nie było (zanim się nawet dobrze zorientowałem, że mnie klepią). To samo w T:DR. Tłukę tego Jinpachi'ego, a ten fagas mi się ostrzeliwuje, albo sprzedaje piąchy, za 50%.energii. Piąchy jednak pasują do całości, a boss musi być boss.

Tylko czekam na Street Fighter IV [www.sfiv.xt.pl]. Wielkie nadzieje pokładam w tej produkcji i mam nadzieję, że nie rozczaruję się ani trochę. Tak długo nie było na blaszaku dobrej bijatyki, że wierzę, że CAPCOM nie pokpi sprawy i wersja na PC, będzie co najmniej tak dobra jak te teraz opisywane (X360, PS3). Ich inny port na PC - kolejne. Jeden ktoś w gazecie o grach napisał, że nadchodzi nowy król bijatyk na PC. Nie będzie mu trudno przy absolutnym braku konkurencji.. Kwon Ho to ostatni wynalazek na blaszaka, który jakoś przykuł moją uwagę (szkoda, że zakończyli żywot jego serwerów), Guilty Gear XX Reload trudno uznać za konkurencję dla SF4, bo zostało przygotowane jak by było romem do emulatora – trudno to nazwać 'wersją PC. Wreszcie na PC, też będzie można pograć jak za dawnych lat podstawówki, kiedy SEGA Megadrive była rzadko spotykaną w domach machiną i nie była tanią alternatywą do pogrania w Mortal Kombat III (ale dawała posiadaczom taką możliwość).

Suma sumarum, czekam na wielkie granie w SF4 na blaszaku (pad już tylko czeka), wspierając się niemałym graniem na PSP (głównie T: DR), ale też Daxter (gra typowo konsolowa – na blaszaki takich chyba nie robią). Gdy tylko dostanę w swoje łapy blaszakową wersję, to nie omieszkam zająć stanowiska w sprawie moich odczuć i pierwszych wrażeń.